Kreta, Balos

błękitna laguna, czyli raj na ziemi :)

28 września 2013; 2 125 przebytych kilometrów




balos



Wracamy do głównej drogi i kierujemy się na Balos (wjazd do parku 1 euro). Oznaczenie drogi bardzo dobre.

Pytam dziewczyny, która sprzedaje bilety, czy tam można w klapkach, można spokojnie. Do Balos 7 km, później 20 minut pieszo.

Szutrówka jest zwyczajną szutrówką, jest to offroad i są kamloty, ale spokojnie można wjechać nawet osobówką (opinie w necie są przeróżne, łącznie z tym, że droga jest trudna i niebezpieczna - nie jest tak źle!). Jak widać, nawet Micrą się da ;) A naprawdę warto.

I jakie widoki po drodze! Nad półwyspem naprzeciwko znów wiszą chmurki. Jedziemy klifem, więc i na wybrzeże widać. Kolory są przepiękne!

Na miejscu okazuje się, że można pójść pieszo też inną trasą, która zabiera ponad godzinę, z tego co pamiętam. My też idziemy krótszą dróżką dobrą godzinę, bo co chwilę zatrzymujemy się, żeby porobić fotki. A widoki są rewelacyjne! Im bliżej, tym piękniej :) Laguna jest przepiękna, kolory cudne, z każdym krokiem zza skał wyłaniają się kolejne pobliskie wysepki.
I nawet ludzi nie ma tak dużo. W końcu już końcówka sezonu :)
A woda! Może nie jest najcieplejsza, ale jak cudnie się w niej zanurzyć i popływać! Niesie sama, jest przezroczysta i niebieska, na dnie piaseczek, słonko świeci, jest po prostu bosko!!! :D Naprawdę bardzo bardzo było mi już tego potrzeba! Relaks i reset totalny :)

Statek odpływa, więc w lagunie mocno się przerzedza. Ludzie z aut też już się zwijają, więc na koniec jest prawie pusto :)
Idziemy na spacer na wyspę. Z powrotem wracamy przez taflę z wodą płytką do kostek. Nad nami góry, obok morze, jest przepięknie!
Czekamy prawie do zachodu, więc dziś w końcu możemy podziwiać, jak słonko chowa się w morzu :) Nie ma prawie nikogo, więc słyszę tylko szum wiatru i moje kroki na kamiennej ścieżce. Super!

W urokliwej jak dla mnie knajpce na parkingu siadamy jeszcze na chwilę na piwko. Z parkingu wyjeżdżamy jako ostatni, szutrówką wracamy już po ciemku.